Huncwot na gigancie, czyli blog o podróżach z psem

Spacer po Gorcach – Maciejowa i Stare Wierchy z psem.

W ten weekend mieliśmy odwiedzić Mamę Piotrka, która jest w uzdrowisku w Rabce. Wiedzieliśmy,  że przy okazji wybierzemy się na wycieczkę. Planowaliśmy z Nowego Targu wyjść na Turbacz, ale prognozy pogody uparcie pokazywały całkowite zachmurzenie i opady śniegu. Nie było sensu iść na Turbacz, jeśli nic nie byłoby z niego widać. Stwierdziliśmy, że podejdziemy na Maciejową i tam wybiegamy porządnie Mauro.

Rano w Krakowie przywitało nas słońce, trochę żałowaliśmy, że nie zebraliśmy się wcześniej i Turbacz przepadł. Ostatecznie dojechaliśmy do Rabki i planowaliśmy znaleźć czerwony szlak na Maciejową. Nie udało się, więc udaliśmy się w stronę nieczynnej już stacji narciarskiej Maciejowa Ski. Tam nadal nie znaleźliśmy żadnego szlaku i standardowo nie dowiedzieliśmy się niczego od miejscowych. Znów pomogli nam turyści, pokazując początek czarnego szlaku na Maciejową.

Chwilkę szliśmy między domami, po czym wyszliśmy na szlak prowadzący obok byłego stoku narciarskiego. Kilka lat temu byliśmy tu na nartach, a miejsce tętniło życiem. Obecnie stacja nie działa, przypuszczalnie przez wyciąg orczykowy, podczas gdy stoki w okolicy zostało zmodernizowane na wygodne kanapy.

Szlak na początku był trochę oblodzony, więc szliśmy stokiem, po śladach widać było, że nie tylko my wpadliśmy na ten pomysł. Mimo nachylenia dobrze się szło i po niecałych 40 minutach byliśmy już przy górnej stacji. Pogoda dopisywała, widoczki były piękne.

Po chwili dołączył do nas szlak czerwony, którego nie znaleźliśmy. Kawałek od górnej stacji pojawiła się tabliczka z informacją, że do schroniska na Maciejowej mamy jeszcze 15 minut marszu. Piotrek wyciągnął piłeczkę i zaczęło się szaleństwo.

Szybko doszliśmy na polanę i zobaczyliśmy schronisko. Widoki super, mimo, że nie było pełnego słońca w oddali można było dostrzec Tatry, a Babią Górę widać było bardzo dobrze. Niestety nasz aparat Tatr nie złapał.

 

Ta część Gorców leży poza terenem Gorczańskiego Parku Narodowego, więc bez problemu możemy zabrać tu na wycieczkę psa. Ku naszemu wielkiemu zdziwieniu, do schroniska na Maciejowej nie można wejść z psem. W pobliżu są 3 schroniska – na Luboniu Wielkim, na Starych Wierchach i na Turbaczu, wszystkie przyjazne psom, a na Maciejowej takie cudo:

Pora wciąż była wczesna, a szlakowskaz pokazywał 5 km, lub 1,5 godziny do schroniska na Starych Wierchach, mieliśmy ochotę na dalszą drogę więc poszliśmy czerwonym szlakiem. Droga była bardzo wygodna, szeroka i dobrze wydeptana. Mauro szalał bez przerwy. Szlak wznosił się i opadał i tak w kółko. Nie cieszyło nas to szczególnie, bo wiedzieliśmy, że to co teraz schodzimy, w drodze powrotnej trzeba będzie podejść 🙂 Ostatecznie dach schroniska zobaczyliśmy po niecałej godzinie marszu. Byliśmy zdziwieni, bo gra z Mauro nas spowalnia, cały czas ktoś schyla się po piłeczkę. Zdarza się tracić sporo minut na odnalezienie piłki w krzakach.

Przy schronisku jest sporo więcej śniegu i wygląda to bajkowo. Ostatni raz byłam tu w kwietniu 2 lata temu, pamiętam wszechobecny zapach grillowanej kiełbasy i zadeptane krokusy. W zimie odkryłam to miejsce na nowo, atmosfera była genialna. Schonisko jest psiolubne więc rozgoścliliśmy się w jednej z sal z grzańcem i ciachem. Za sprawą Mauro zyskaliśmy towarzystwo do posiłku i bardzo miło spędziliśmy czas. Serdecznie pozdrawiamy przesympatyczną grupę z Krakowa 🙂

Po obłowieniu się w oscypki i sok z lokalnej żurawinki, najedzeni postanowiliśmy wracać. Zatrzymaliśmy się na chwilę przy szlakowskazie i od razu znaleźliśmy rozbieżności w oznaczeniach. Na Maciejowej szlak pokazywał 1,5 godziny do Starych Wierchów i 4,5 godziny na Tubracz. Zgodnie z tą inforacją, ze schroniska na Starych Wierchach na Turbacz powinno zostać 3 godziny marszu, a szlakowskaz pokazuje 2 godziny. Gdzieś zgubiła się jedna godzina, czyli ok. 4 km marszu, taki drobny szczegół… 🙂

Po tych obliczeniach zrobiliśmy ostatnią fotkę przy schronisku i ruszyliśmy tą samą drogą w dół.

Podsumowanie:

Całkowity dystans 15,3 km,

Ilość kroków 23 395,

Czas trwania: 3 godziny 50 minut z przerwą w schronisku.

Poniżej mapka.

 

Ostatecznie nie żałuję, że nie poszliśmy na Turbacz. Poznaliśmy szlak, którym nigdy nie szliśmy i spędziliśmy miło czas. A na Turbacz pójdziemy, gdy będzie gwarancja pogody 🙂 Polecamy tę trasę na zimowe wycieczki, chodzi tędy sporo turystów, więc szlak jest świetnie przetarty. Nie ma też żadnych trudności. Nic tylko łapać za smycze i ruszać w góry 🙂

Do zobaczenia na szlakach 🙂

 

 

 

Dodaj komentarz

avatar
  Subscribe  
Powiadom o
×

Like us on Facebook